Kliknij tutaj --> 🌃 co warto zobaczyć nad bugiem
Jelenia Góra to stolica Karkonoszy i czwarte co do liczby mieszkańców miasto na Dolnym Śląsku, po Wrocławiu, Wałbrzychu oraz Legnicy. Położona jest malowniczo w Kolinie Jeleniogórskiej pomiędzy Karkonoszami, Rudawami Janowickimi, Górami Kaczawskimi, Górami Izerskimi oraz Pogórzem Izerskim.
Całe szczęście, że jeżdżąc po Polsce i sycąc oczy krajobrazami i zabytkami architektury, choć coś tam człowiekowi "w duszy gra". Jak najwięcej tej "gry" życzę motocyklowym turystom. Uchanie-Krasnystaw-Krupe-Rejowiec-Chełm-Dorohusk-Dubienka-Horodło-Hrubieszów-Uchanie Ok. 200 km.
Drohiczyn jest pięknie położony nad Bugiem, można tu spacerować, jeździć na rowerze. Miłośnicy historii skupią się natomiast na obiektach sakralnych i innych dowodach dawnej świetności. Watro jednak połączyć obie opcje i zwiedzać Drohiczyn korzystając ze wszystkich jego atrakcji .
Niekiedy zapomniane miejsca odżywają na nowo, a spragnieni spokoju turyści odkrywają to co najciekawsze na wschodnich rubieżach Polski. Ruszamy więc i my zobaczyć intrygujące ruiny zamku, czy pozostałości po dawnym pałacu. Atrakcje nad Bugiem – 12 najciekawszych miejsc, które warto zobaczyć
Miejsce, które wygląda jak z pocztówki — zieleń, słońce i wznoszące się ponad taflę jeziora wapienne wzgórza porośnięte lasem. Ponadto Jezioro Szkoderskie i jego okolica to wijące się fantazyjnie rzeki, które zasilają zbiornik. Co warto zobaczyć nad Jeziorem Szkoderskim i dlaczego nie polecam rejsu łodzią po jeziorze.
Site De Rencontre Pour Veufs Et Veuves. Uchanie-Krasnystaw-Krupe-Rejowiec-Chełm-Dorohusk-Dubienka-Horodło-Hrubieszów-Uchanie Ok. 200 km Z mojego wieloletniego zwiedzania rozmaitych zakamarków naszej Ojczyzny wysnułem następujący wniosek. Kto wie, czy nie ważniejsze jest, od terytoriumi obiektów, które będziemy zwiedzać, miejsce, z którego wystartujemy do zwiedzania. Czyli nasza baza, z której wyjedziemy na wycieczkę i do której wrócimy. Jak mawiał, świętej pamięci, mój przyjaciel Andrzej "Barwa" Barwiński. "Po przybyciu na miejsce, trzeba się najpierw okopać"! Ponieważ, jak wynika z opisu trasy, proponuję zwiedzanie Lubelszczyzny, a konkretniej okolic Chełma, więc moja baza mogła być tylko w jednym miejscu. W Uchaniach. W tej aktualnie niezbyt rozległej wsi było gniazdo rodowe prymasa Polski z drugiej połowy XVI w, czyli Jakuba Uchańskiego. Prymasa, który dwukrotnie był interrexem (między królem, bo rex to król). Co to znaczy? Otóż zarówno po śmierci króla Zygmunta Augusta jak i po ucieczce z Polski następnego króla elekcyjnego, czyli Henryka Walezego, pełnił według ówczesnych zwyczajów obowiązki tymczasowo panującego do czasu obioru właściwego króla. Jego to rodzina wzniosła tutaj (a może tylko rozbudowała) przepiękny kościół, jedną z pereł tzw. renesansu lubelskiego. Co prawda sam prymas spoczywa w Łowiczu, ale nagrobki jego rodziny w tutejszym kościele mogłyby być także ozdobą Wawelu. Kościół jest zresztą pięknie odnowiony. Natomiast przy kościele, w dość skromnej plebanii, pomieszkuje mój motocyklowy (dużo młodszy) kolega, czyli ksiądz Karol. Karol jest zamiłowanym turystą i ma zjeżdżone na swojej Paneuropie prawie całe Bałkany. Przyjął PanMarka (z kolegą) bardzo sympatycznie i niezwykle gościnnie. To z jego bazy mogłem sobie peregrynować Lubelszczyznę. Najpierw pojechaliśmy do Krasnegostawu. Jest to położone nad Wieprzem miasto, znane w rejonie jako ośrodek uprawy chmielu. Jednym z pierwszych zlotów, jakie we wczesnych latach 80. odbyłem po powrocie do motocyklizmu, to były właśnie Chmielaki w Krasnymstawie. Miasto zmieniło się ogromnie na plus. Wszędzie widać nowe inwestycje, a na rynku siedzi sobie przy stoliku (metalowy pomnik) miejscowy poeta Stanisław Bojarczuk, który wzorem Petrarki pisywał sonety. Otacza go kilka wyrzeźbionych w drewnie aniołów. Czyżby to one przynosiły mu natchnienie poetyckie? Osobiście muszę dodać, że z tutejszej spółdzielni mleczarskiej pochodzi zsiadłe mleko, które jest moim ulubionym dopełniaczem do rozmaitych kasz obiadowych. Jest to dość bogate w zabytki miasto, ale my mamy swoją trasę i jedziemy teraz w stronę Chełma. Po kilku kilometrach radzę nie przegapić leżących po lewej stronie szosy ruin zamku w Krupem. Warto podjechać pod ten, leżący nad jeziorem, obiekt i połazić sobie po nim. Potem dojeżdżamy do Rejowca. Tak, tak nazwa tej miejscowości wzięła się od jej założyciela, którym był Mikołaj Rej, żyjący w XVI w. Poeta zwany jest czasami "ojcem literatury polskiej". Może dlatego, że słabo znał używaną przez ówczesnych, dobrze wykształconych ludzi łacinę i pisał tylko po polsku. To jego niedokształcenie spowodowane było niepokornością jego charakteru. Przyszły poeta wolał bowiem jako młodzieniec dużo chętniej zaglądać do kielicha, spędzać czas na hulankach i ze strzelbą w garści, niż się przykładać do nauk. Pewnie byłby z niego niezły motocyklista! Rej był protestantem, który dość wyraziście wyszydzał przywary ówczesnego kleru katolickiego. Pisał w swojej "Krótkiej rozprawie między Panem, Wójtem i Plebanem": "Kury wrzeszczą, świnie kwiczą, na ołtarzu jajca liczą". Jedno jest pewne. Jego popiersie na cokole w Rejowcu jest dużo ładniejsze (staranniej wykonane) od popiersia w Nagłowicach. Dla prymasa Uchańskiego był to trudny okres, bo nauki Lutra, Kalwina i rozmaitych Braci szeroko rozlewały się po Rzeczpospolitej. Ale dwa czynniki spowodowały, że już w następnym stuleciu Polska de facto stała się państwem jednowyznaniowym (nie licząc wschodnich kresów opanowanych od stuleci przez prawosławie). Pierwszym była autentycznie nowatorska, pełna umiejętności oraz polotu działalność zakonu Societas Iesu, czyli Jezuitów. Drugim czynnikiem było wzajemne skłócenie (skakanie sobie do oczu i gardeł) i doktrynerstwo (trzymanie się dosłownie każdej litery w Piśmie Świętym) przez rozmaite odłamy protestanckie (ewangelickie). Ogromne też znaczenie, w tym wypadku pozytywne, miało safandulstwo Polaków (jakoś to będzie!). Nikt tych protestantów (oczywiście na dużą skalę) nie prześladował tak. jak to się działo w innych rejonach Europy, gdzie toczone były niezwykle krwawe wojny religijne, czy "noce św. Bartłomieja". Sam król Zygmunt August nie był królem "waszych sumień", a i jego prymas też nie był w tej materii zelotą. Ba, nawet jakiś katolicki ultras, kiedyś do niego "wygarnął" z rusznicy. Ale chybił! I wśród takich myśli osiągamy Chełm, a właściwie jego wzgórze, od którego wzięło miasto nazwę. Zaparkowawszy pod Bazyliką, wdrapujemy się albo na wzgórze, gdzie kiedyś był gród, albo na wieżę z dzwonami. I stąd i stąd roztacza się panoramiczny widok na miasto i okolicę. W Chełmie, jako mieście, którego historia sięga ponad tysiąca lat, jest wiele ciekawych rzeczy do obejrzenia. Jeśli mamy czas, to oczywiście warto jest zajrzeć do kopalni kredy, na której to całe miasto jest posadowione. Urządzono tutaj wspaniałą podziemną trasę gdzie, w zupełnie nieoczekiwanym momencie, możemy być nawiedzeni przez władcę podziemi, czyli Ducha Bielucha. Zapoznałem się z nim wiele lat temu, kiedy zacząłem kupować biały homogenizowany serek o nazwie Bieluch. Bardzo mi smakował. Miałem też kilka lat temu okazję zwiedzić te podziemia. Warto! Przy okazji pobytu w tym mieście jeszcze taka dygresja historiozoficzna. Otóż to miasto wybrali sobie Sowieci i ich polskojęzyczni mianowańcy, aby ogłosić tzw. Manifest PKWN (22 lipca 1944/ jak żartowano). Jak kpił mój szkolny kolega: "Mani fest dupa urosła". Manifest został oczywiście napisany w Moskwie pod dyktando Stalina, a dopiero oficjalnie ogłoszony w Chełmie, gdyż od tych rejonów miała się dopiero zaczynać "oswobodzona" Polska. Wilno i Lwów, Grodno i Brześć zupełnie się nie liczyły. Już był w naszej historii taki precedens, kiedy "z piekłarodem Katarzyna" oficjalnie ogłosiła Konfederację w Targowicy, będącej granicznym miasteczkiem I Rzeczpospolitej, a obecnie na środkowej Ukrainie (nad rzeczką Siniuchą, nieopodal Humania). Faktycznie zaś ta cała Konfederacja to była sprokurowana w Petersburgu. "Kacapi" (jak ich nazywają Ukraińcy), czy to carscy, czy bolszewiccy, mają jednakowe tradycje rozwielmożniania się po obrzeżach swego terytorium. Z żalem opuszczamy to pełne zabytków i pamiątek miasto i jedziemy w stronę Ukrainy (Dorohusk). Im bliżej granicy, tym bardziej rośnie ogon TIRów, ale nam ta kolejka nie grozi. Zjechawszy z głównej szosy, kierujemy się na południe w stronę Hrubieszowa. Będziemy teraz ocierać się o graniczny Bug. W miejscowości Uchańka nie wolno przegapić tablicy informującej, że zjazd w lewo doprowadzi nas do kopca Kościuszki i pozwoli obejrzeć z bliska zakola granicznej rzeki. Kopiec jest niezbyt wysoki, ale stojące przy nim tablice dokładnie informują, co tu się wydarzyło w 1792 r. Obok kopca na słupach elektrycznych znajduje się mnóstwo gniazd z bocianami. Widocznie na nadbużańskich łąkach mają niezłą wyżerkę. Dopytawszy się miejscowych, można dojechać (polną, ale ubitą drogą) do samej granicy na Bugu. Łąki są tu obszerne, ale kąpiel raczej niemożliwa, gdyż: primo jest zakaz przekraczania granicy, a secundo brzeg Bugu jest dość urwisty. Wracamy zatem do szosy i po chwili jesteśmy na rynku w Dubience. Na solidnym cokole, kierując lufę w stronę zachodnią, ciągle stoi T-34 czyli "tank oswoboditiel". Korzystając z zadaszonej wiaty miejscowe lulki, w jego towarzystwie, osuszają kolejne butelki "wisienki". Po kilkunastu kilometrach znowu trzeba być czujnym, aby po prawej stronie drogi nie przegapić kolejnego, niezbyt okazałego, kopca. To wzniesiony w "okrągłą" 448 rocznicę, czyli w 1861 r kopiec ku czci Unii Polsko-Litewskiej. Miała ta unia miejsce w Horodle. Ale carskie władze absolutnie nie zgodziły się wówczas (ustawiwszy swoje wojska w kordon) na usypanie tego kopca w miasteczku. Potem jeszcze był niszczony przez Rosjan i Niemców, ale jest odnowiony i na jego szczycie stoi ufundowany przez cukrownię w Strzyżowie metalowy krzyż. Z Horodła można dobrą drogą wśród żyznych pól dojechać do Uchań. Ale jeśli ktoś ma czas i ochotę, to polecam wizytę w ciekawym mieście, jaki jest Hrubieszów. Oryginalna, choć niezbyt wiekowa, cerkiew. Dworek Du Chateau, pomnik Prusa. To tutaj w niewielkim, zachowanym domku urodził się ten geniusz polskiego słowa. Nazywał się naprawdę Aleksander Głowacki, ale mając herb Prus używał go potem, jako swój pseudonim literacki. I już ostatnia moja osobista dygresja. Przeczytałem niedawno, po raz kolejny, "Powracającą falę" i "Anielkę". Że nie wspomnę o ciągle przeglądanej "Lalce". Mój Boże jak cudownie, z jaką lekkością, potrafił ten człowiek ubrać swoje niezwykle ciekawe i głębokie spostrzeżenia, w naszym języku. Żeby choć człowiek miał kilka procent tego daru! Ale jak mawiał subiekt Rzecki: "próżno marzyć o tem". Całe szczęście, że jeżdżąc po Polsce i sycąc oczy krajobrazami i zabytkami architektury, choć coś tam człowiekowi "w duszy gra". Jak najwięcej tej "gry" życzę motocyklowym turystom. Uchanie-Krasnystaw-Krupe-Rejowiec-Chełm-Dorohusk-Dubienka-Horodło-Hrubieszów-Uchanie Ok. 200 km
Mapa Drohiczyn 1. Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny Późnobarokowy z charakterystyczną wieżą-dzwonnicą Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny jest częścią zespołu klasztornego franciszkanów. Wzniesiony został na początku XVIII w., ale jego tradycje sięgają znacznie wcześniej. We wnętrzu podziwiać można Kaplicę Loretańską z rokokowym ołtarzem i stiukowy rokokowy ołtarz główny. W ołtarzach bocznych znajdują się obrazy św. Franciszka z Asyżu i wizerunek św. Antoniego Padewskiego trzymającego Dzieciątko Jezus z II poł. XVIII w. Obok kościoła, w jednym ze skrzydeł klasztoru franciszkanów mieści się siedziba Muzeum Diecezjalnego im. Jana Pawła II. 2. Cerkiew pw. Św. Mikołaja Cudotwórcy Cerkiew pw. Św. Mikołaja Cudotwórcy znajduje się przy drohiczyńskim rynku. Świątynia pobudowana w stylu klasycystycznym pod koniec XVIII w. dla zakonu bazylianów. Przez pewien czas była świątynią unicką. W połowie XIX w. dostosowano ją do wymogów liturgii prawosławnej. Wewnątrz cerkwi znajduje się XVII-wieczny zdobiony renesansowymi malowidłami ikonostas z otoczoną kultem ikoną Zesłania Ducha Świętego z 1668 roku, ikona barokowa Matki Boskiej z Dzieciątkiem z postacią klęczącego szlachcica z różańcem i inicjałami z 1640 roku, feretrony barokowe i dzwon z XVII w. z inskrypcją. Cerkiew wpisana jest do rejestru zabytków. 3. Góra Zamkowa Piękny widok na dolinę Bugu w Drohiczynie rozpościera się z Góry Zamkowej. Jest to bardzo malownicze miejsce. Z jednej strony wznosi się ponad miastem, zaś z drugiej góruje nad cudownie meandrującymi zakolami Bugu. Widok z Góry Zamkowej zapiera dech w piersiach, ale wspaniały pejzaż znad Bugu na wzgórze – już tylko z nazwy zamkowe – nie pozostaje mu dłużne. Niestety Bug przez lata podmywał podnóże góry, niszcząc tym samym znajdujące się pod nią grodzisko. Jedynie nazwa ulicy i góry informuje, że dawniej stał tu ważny zamek. Drohicka Góra Zamkowa i najbliższa okolice miasta słyną z wielu cennych znalezisk archeologicznych. 4. Kościół Katedralny Trójcy Przenajświętszej i zabudowania poklasztorne Obowiązkowym puntem podczas zwiedzania Drohiczyna jest barokowy kościół katedralny pw. Trójcy Przenajświętszej wraz z zabudowaniami poklasztornymi. Obecny kościół ukończono na początku XVIII w. Jest drohiczyńską katedrą i siedzibą biskupa drohiczyńskiego a w budynku kolegium jezuickiego znajduje się Seminarium Duchowne. Wewnątrz kościoła zachwyca późnogotycki krucyfiks z końca XVI w., barokowa rzeźba Chrystusa Zmartwychwstałego z XVIII w., a w ołtarzu głównym Trójcy Świętej i Matki Boskiej Ostrobramskiej. Zwiedzając kościół, warto udać się do podziemi, gdzie pochowani są wojewodowie podlascy. 5. Kościół Wszystkich Świętych Na uwagę zasługuje także barokowy zespół klasztorny benedyktynek z kościołem pw. Wszystkich Świętych. Uwagę od razu zwraca nietypowa barokowa fasada kościoła z dwoma ustawionymi pod kątem skrzydłami bocznymi według projektu Jakuba Fontany. Kościół wzniesiony jest frontem do Bugu, ale oglądany zza rzeki sprawia, że nie można oderwać od niego oczu. Z pierwotnego wystroju kościoła zachował krucyfiks z I poł. XVII w. oraz trzy rzeźby barokowe przedstawiające Chrystusa Bolesnego, św. Jana Chrzciciela, i św. Marka Ewangelistę. We wnętrzu umieszczono tablicę pamiątkową poświęconą Władysławowi Syrokomli. 6. Nadbużański Park Historyczno-Kulturalny na ul. Kopernika Wszystkich miłośników historii i etnografii z pewnością zainteresuje Nadbużański Park Historyczno-Kulturowy i jego niezwykłe zbiory. W Muzeum Regionalnym można podziwiać wiele wartościowych przedmiotów pochodzących z archeologicznych wykopalisk. Wśród nich są grzebienie z poroża jelenia i łosia, bransolety z brązu, szklane paciorki oraz fragmenty naczyń glinianych. W osobnej części parku obejrzeć można przedmioty rolnicze i codziennego użytku pochodzące z przełomu XIX i XX w. takie jak: sochy, sierpy, maselnice a nawet drewniana pralkę. Wielbicieli jednośladów zainteresuje wystawa starych motocykli. 7. Muzeum Diecezjalne Muzeum Diecezjalne znajduje się obok kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w jednym ze skrzydeł klasztoru franciszkanów. Zbiory mieszczą się w kilku salach. Muzeum może poszczycić się największą w Polsce kolekcją ornatów, uszytych z pasów kontuszowych i kolekcją naczyń z cyny. Zwiedzający muzeum mogą zobaczyć przedmioty ze srebra: kielichy, relikwiarze, monstrancje, pacyfikały, tace i lichwiarze. W swoich zbiorach muzeum ma również zabytkowe rzeźby, obrazy, medale, monety, znaczki i pocztówki okolicznościowe. W muzeum znajduje się tron, na którym zasiadał Ojciec Święty podczas wizyty w Drohiczynie. 8. Rzeka Bug O unikalnych walorach przyrodniczo-krajobrazowych nie tylko miasta, ale też całej gminy świadczy położenie nad tajemniczą rzeką Bug. Drohiczyn jest położony na wysokim brzegu rzeki. Dzisiaj jest oazą spokoju i wspaniałym miejscem wypoczynkowym dla tych, co lubią ciszę oraz podziwiać piękno natury. Naturalne koryto rzeczne, liczne skarpy, mielizny i bużyska z polodowcową rzeźbą terenu zachwycają wszystkich, którzy odwiedzają Drohiczyn. Warto wspomnieć także o bogactwie fauny i flory i sąsiedztwie z Nadbużańskim Parkiem Krajobrazowym, którego jeden z fragmentów znajduje się do drugiej stronie Bugu. 9. Sowiecki schron bojowy Ze szczytu Góry Zamkowej, dawnego drohiczyńskiego grodu roztaczają się nie tylko piękne, ale też interesujące pod względem historycznym widoki. W głębokim wąwozie u jej podnóża znajduje się sowiecki schron bojowy, przypominający wojenną przeszłość miasta. Równie ciekawa jest rozległa panorama przeciwległego brzegu Bugu. Dolinę rzeki w okolicy Drohiczyna cechuje nietypowy profil. Północny wyniesiony brzeg stromą skarpą opada do wody zaś południowy jest niski, dzięki czemu z punktu widokowego, jakim jest Góra Zamkowa, widać zalewowe tarasy doliny Bugu. Pojedyncze zabudowania na drugim brzegu są śladami istniejącej tu dawniej części Drohiczyna. 10. Pomnik Armii Krajowej Pomnik ustawiony jest w parku w centrum Drohiczyna. Powstał w 1999 r. ku czci obrońcom ojczyzny jako hołd społeczeństwa miasta. Na pomniku widnieje napis: ” Żołnierzom Polskiego Państwa Podziemnego Armii Krajowej 1939-1956, Społeczeństwo, 1999″. Pod pomnikiem corocznie odbywają się uroczystości z okazji Święta Niepodległości. 11. Kopiec Pamięci Podlasia Kopiec Pamięci Podlasia powstał na miejscu, w którym odprawiał nabożeństwo ekumeniczne Jan Paweł II w czerwca 1999 r. Jest pamiątką dziesiątej rocznicy pobytu papieża Polaka w Drohiczynie. Powstał z kilkuset ton ziemi przywiezionej przez wiernych i ludzi pochodzących z diecezji drohiczyńskiej oraz sąsiednich diecezji. Kopiec mierzy prawie 10 m. Wieńczy go replika pękniętego krzyża symbolizującego podziały w chrześcijaństwie, który jest połączony ramionami ukrzyżowanego Chrystusa i rybacką siecią Św. Piotra. 12. Obelisk na lądowisku W roku 1999 odbyło się ekumeniczne spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. W miejscu lądowania śmigłowca przewożącego papieża ustawiono duży obelisk z tablicą upamiętniającą to niezwykłe wydarzenie. 13. Kapliczka barokowa z figurą św. Jana Nepomucena Kapliczka z figurą św. Jana Nepomucena z XVIII w. ustawiona jest u zbiegu ul. Świętojańskiej i Mieszka I w Drohiczynie. We wnęce murowanej tynkowanej czworokątnej kapliczki znajduje się XVIII-wieczna drewniana figurka. 14. Muzeum kajakarstwa Drohiczyńskie muzeum jest jedynym, tego typu w Polsce. Powstało w 2013 r. W budynku dawnego muzeum regionalnego, podziwiać można ponad 100 eksponatów, w tym ponad 20 kajaków, z których najstarsze pochodzą z lat 50-tych – 60-tych XX wieku. Szczególną uwagę przykuwa kajak Pelikan, z 1950 roku. Jest to kompletny kajak, z wiosłami, sterem, wózkiem, żaglem i niemieckim silnikiem spalinowym. Na ścianach muzeum widnieją fotografie starych eksponatów. Trasy rowerowe i kajakowe Szlak Kajakowy Kózki-Drohiczyn Swoją przygodę z kajakiem rozpoczniemy w miejscowości Kózki gdzie most drogowy na rzecze Bug łączy Podlasie z ziemią Mazowiecką (droga krajowa nr 19). Tuż za mostem z prawej strony mamy dogodne miejsce na biwak, skąd będziemy mogli rozpocząć spływ. Zanim wsiądziemy do kajaków i udamy się na podbój rzeki warto zapoznać się ze ścieżką przyrodniczą „Kózki” która posiada aż 7 przystanków i położona jest na terenie rezerwatu ornitologicznego pod tą samą nazwą. Rezerwat ten jest ostoją rzadkich gatunków roślin i ptaków, dzięcioła średniego, muchówki małej, kokoszki, krwawodzioba krzyżówki. Z tego miejsca można zorganizować wyjazd autobusem (dla bardziej wytrwałych rowerem) do Siemiatycz i prawosławnego ośrodka kultu religijnego w Grabarce. W Siemiatyczach warto zobaczyć zespół pomisjonarski (kościół parafialny Wniebowzięcia NMP z 1456 r., klasztor misjonarzy, ogrodzenie i dzwonnicę późnobarokową, figurę św. Jana Nepomucena z XVIII w. dawną bożnicę z 1797 r., oraz cerkiew prawosławną pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła z 1866 r,. Godne uwagi są też; cmentarz wojenny z I wojny światowej oraz kaplica cmentarna ewangelicko-augsburska z poł. XIX w. Po dwóch kilometrach wiosłowania miniemy wieś Klimczyce. Miejscowość ta położona na krańcu wschodnim województwa mazowieckiego słynie z sadów jabłkowych, a zawsze gościnni mieszkańcy mogą nas poczęstować wyśmienitymi owocami. Po kolejnych pięciu kilometrach zmagania z rzeką, i różnymi przeszkodami jakie mogą nas spotkać, wyłania się miejscowość Mężenin, gdzie na łagodnym zakolu Bugu w lewo, na prawym brzegu znajduje się idealne miejsce na krótki odpoczynek. Widok jakim nas przywita wieś jest niesamowity, a wąska, równoległa do rzeki polana porośnięta jest wysokimi drzewami. Najdogodniej wysiąść na jej początku aby chwilę odpocząć. We wsi możemy zobaczyć zabytkowy dwór. Trzy kilometry dalej miniemy Wólkę Nadbużną. Znajduje się tutaj bardzo dobra baza noclegowa, oraz pierwsza na naszym szlaku marina kajakowa oraz infokiosk. Udając się w górę rzeki miniemy wieś Ogrodniki, położoną podobnie jak Wólka Nadbużna na piaszczystej terasie nadzalewowej, wokół której wiatry uformowały piękne wydmy. Natomiast pół kilometra dalej w Zajęcznikach możemy podziwiać zabytkowe drewniane domy – jakże charakterystyczne dla Podlasia. Punktem docelowym naszego spływu kajakowego jest Drohiczyn. Jest to piękne miasteczko położone na wysokiej skarpie. Nasze kajaki możemy bezpiecznie zacumować w profesjonalnej marinie kajakowej przy Centrum Punktu Obsługi Turystycznej (PORT) tuż przy przeprawie promowej Drohiczyn-Korczew. W Drohiczynie warto zobaczyć barokową katedrę w zespole Kurii Diecezjalnej, zespoły klasztorne franciszkanów i benedyktynek czy cerkiew z XVIII w. Dla pasjonatów pięknych nadbużańskich krajobrazów szczególnie godna polecenia jest Góra Zamkowa, która została wyposażona w profesjonalne tarasy widokowe z balustradą i ławeczki. Nie zapomniano także o miłośnikach historii. W Nadbużańskim Parku Historyczno-Kulturowym dowiemy się o dziejach miasteczka i okolic. Szlak kajakowy Drohiczyn-Granne Płynąc z Drohiczyna w górę rzeki Bug będziemy po prawej stronie mijali Wólkę Zamkową. W tej wsi przez długie lata mieszkała służba zamku drohickiego. Największą atrakcją miejscowości jest dom pochodzący z przełomu XIX/XX wieku. Tuż za Wólką Zamkową położone są miejscowości Starczewice i Mogielnica. Z prawej strony już za zakrętem znajduje się rozległa łąka z łagodnym wyjściem, na której możemy zrobić przystanek na odpoczynek. W Tonkielach, będziemy przepływać pod mostem drogowym pomiędzy Sokołowem Podlaskim, a Drohiczynem (droga krajowa nr 62). Warto zatrzymać się tu na chwilę aby zobaczyć obelisk upamiętniający masowy mord jeńców radzieckich i ludność cywilną, dokonany przez żołnierzy Wermachtu. Trzy kilometry dalej po lewej stronie będziemy mijać wieś Wirów, gdzie znajduje się zabytkowy klasztor prawosławny. Po przepłynięciu niespełna 5 kilometrów natrafimy na idealne miejsce biwakowe na lewym brzegu rzeki. Samo wyjście na brzeg jest łatwe, a wokół rozciąga się piękny las sosnowy. Wewnątrz zakrętu w lewo znajduje się rezerwat ornitologiczny ,,Wydma Mołożewska”. Kilometr dalej po lewej stronie rozciąga się wieś Mołożew . Tuż za nią za zakrętem w prawo po lewej stronie rozciąga się rezerwat przyrody ,,Skarpa Mołożewska”. Dwa kilometry za rezerwatem położona jest wieś Gródek. Znajduje się tutaj drewniany kościół i sklepy, gdzie będziemy mogli uzupełnić zapasy. Niestety brak jest dogodnego wyjścia na brzeg i najlepiej zacumować na końcu wsi z lewej strony. Kolejnym punktem na naszym szlaku jest Osnówka, zaś dwa kilometry dalej – miejscowość Granne – nasz punkt docelowy. Wieś ta ma bogatą historię i godne uwagi zabytki sakralne: XVII- wieczną kapliczkę czy kościół Jana Chrzciciela. W Grannem znajdziemy idealne miejsce na zrobienie przystanku na biwak wraz z ogniskiem lub grilem. Szlak rowerowy Trasa pierwsza Naszą rowerową wycieczkę zaczynamy w Drohiczynie, udając się trasą wiodąca wzdłuż rzeki Bug. Trasa nie jest długa i mocno wymagająca. Pierwszym godnym uwagi miejscem na naszej trasie są Tonkiele. Możemy tutaj podziwiać piękny krajobraz rzeki Bug z mostu łączącego Podlasie z Mazowszem (droga krajowa nr 62). Aby dostać się szybko do Perlejewa z Tonkieli udajemy się w kierunku Chrołowic, gdzie możemy zrobić krótką przerwę. W miejscowości Arbasy, które położone są niedaleko Chrołowic powinniśmy spędzić więcej czasu. W tej wsi na uwagę zasługują: barokowa kapliczka murowana, drewniany młyn motorowy z 1909 r., drewniane budownictwo z końca XIX w. i początków XX w. Po zapoznaniu się z miejscowymi atrakcjami kolejnym punktem na naszym szlaku jest Osnówka, gdzie nad samą rzeką, na pięknej polanie możemy odpocząć. Aby dojechać do Perlejewa, w Osnówce należy skręcić w prawo. Mijając kolejne wsie: Miodusy-Dworaki i Miodusy-Pokrzywne obowiązkowo musimy wstąpić do Twarogów Lackich. To tutaj w 2007 r. odkryto cmentarzysko użytkowane od XII do XIV wieku przez słowiańską ludność tych terenów. Znaleziono tam 35 grobów, w tym kilka w obudowach kamiennych. Kilka grobów ciałopalnych z drugiej połowy XII wieku wskazuje na utrzymywanie się jeszcze wówczas w tej okolicy przedchrześcijańskich obyczajów pogrzebowych. Kilka najlepiej zachowanych grobów zrekonstruowano po wykopaliskach i można je oglądać w terenie. Tuż za Twarogami położona jest miejscowość Perlejewo. We wsi znajduje się kilka sklepów spożywczych, przystanek autobusowy, ośrodek zdrowia, oddział Banku Spółdzielczego. Jest tam także miejsce do zrobienia ogniska bądź grila, a także przestrzeń na biwak. Niestety baza noclegowa nie jest rozbudowana, stąd warto zabrać w drogę namiot. Perlejewo położone jest na Obszarze Chronionego Krajobrazu Dolina Bugu i Nurca. W najbliższej okolicy spotkamy ciekawą architekturę drewnianą. Trasa druga Początek wycieczki jest taki sam ja w przypadku trasy pierwszej. Z Drohiczyna dojeżdżamy aż do Osnówki, ciesząc się z uroków otaczającej nas natury. W Osnówce jedziemy prosto do miejscowość Granne. Jest to piękna wieś w której możemy zatrzymać się na dłuższy odpoczynek. Warto zapoznać się bogatą historią i zabytkami sakralnymi. Szczególne polecenia są: XVII wieczna kapliczka i kościół Jana Chrzciciela. W Grannem możemy zatrzymać się i odpocząć przy ognisku lub grilu, a ze względu na dobrze rozbudowaną bazę turystyczną zatrzymać się na nocleg. Nad samym Bugiem znajduje się marina kajakowa. W Grannem skręcając w prawo, dojedziemy bezpośrednio do miejscowości Perlejewo. Trasa trzecia Trzecia propozycja trasy rowerowej również wiedzie z Drohiczyna do Perlejewa i jest to najdłuższy szlak wśród naszych propozycji. Podobnie jak w poprzednich dwóch jedziemy naszym jednośladem wzdłuż rzeki Bug. Dojeżdżamy do Grannego, tam bowiem następuje zasadnicza zmiana trasy. Zamiast skręcać w prawo jedziemy prosto, do wsi Kruzy. Położona jest ona nad rzeką Bug. Funkcjonuje tu kilka małych gospodarstw rolnych, a pozostałe zabudowania są wykorzystywane przez przyjezdnych letników. Mijając kolejne wsie: Głęboczek, Leśniki i Kobyla dojedziemy do Wiktorowa. Wieś ta słynie z pięknego dworu murowanego, Antoniego Jastrzębskiego z 1929 roku. Ma dwie kondygnacje, trzy wejścia frontowe obudowane gankiem z kolumnami i tarasem powyżej. Otoczony jest sadem. Dwór niestety obecnie jest bardzo zrujnowany. Odpocząć przed dalszą podróżą można w parku w okolicy dworu, do którego dojedziemy brukowaną aleją dojazdową. Z Wiktorowa do Perlejewa zostanie nam kilka kilometrów. Wystarczy minąć Leszczkę Małą, a tuż za nią jest już ostatni etap naszej rowerowej przygody – wieś Perlejewo.
Od 1 stycznia 2018 roku obywatele 77 państw świata mogą odwiedzić bez wizy przygraniczne regiony Białorusi. Wiza nie jest potrzebna by przez 10 dni poruszać się w strefie, w skład której wchodzi Grodno i 162 inne miejscowości zwanej Parkiem Kanału Augustowskiego i tzw. strefie turystyczno-rekreacyjnej „Brześć” (Brześć nad Bugiem i okolice).Od 1 maja do 30 września miłośnicy turystyki wodnej mogą też przekraczać granicę płynąc Kanałem Augustowskim. Otwarte jest wówczas graniczne przejście wodne Rudawka-Lesnaja. Brak obowiązku wizowego nie oznacza, że turyści nie potrzebują specjalnych dokumentów. Chcąc wjechać lub wpłynąć w strefy bezwizowe należy skontaktować się z dowolnym biurem podróży, które udzieli informacji i załatwi formalności. O tym jak to dokładnie wygląda pisałam przy okazji artykułu o Grodnie: TUTAJ. Jeżeli po przeczytaniu dzisiejszego tekstu zechcecie Brześć odwiedzić – nic prostszego – poniżej znajdziecie propozycję wycieczki i dane kontaktowe. Co prawda u zarania dziejów dzisiejszy Brześć nad Bugiem nazywano Berestje, ale nie ma wątpliwości, że jego historia rozpoczęła się ponad 1000 lat temu! Położony wybitnie strategicznie, przechodził z rąk do rąk dziesiątki razy. Po pierwsze u zbiegu dwóch rzek: Bugu i Muchawca, po drugie na granicy wpływów wschodu i zachodu, po trzecie na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych. Dość wspomnieć, że Piastowie wytrwale walczyli o Brześć i zajmowali go przynajmniej… 7 razy. Jagiellonowie włączyli Berestie do Królestwa Polskiego i uznali to miejsce za idealne do spotkań na wysokim szczeblu. Wykopaliska archeologiczne. Brześć z … XIII wieku. Ślady 28 chat i uliczek osady… fot. Anna Kraśnicka/Białystok Subiektywnie W zasadzie pisać o historii tego miasta można bez końca. Oto najistotniejsze fakty związane z Brześciem, które miały wpływa na dzieje Polski, Europy… wreszcie świata: 1409. Używając dzisiejszej terminologii była to pierwsza konferencja w Brześciu. Zjechali się tu bowiem wielcy ówczesnego świata celem zaplanowania wojny z Zakonem Krzyżackim. W strategicznej naradzie udział wzięli: król Władysław Jagiełło, książę Witold, wódz Tatarów – sułtan Złotej Ordy Salladyn oraz podkanclerzy i arcybiskup Mikołaj Trąba. Efektem ustaleń był sukces Bitwy pod Grunwaldem jaki i całej Wielkiej Wojny z Zakonem. Samo miasto wystawiło własnymi siłami chorągiew, która następnie wzięła udział w bitwie pod Grunwaldem. 1563. Mikołaj Radziwiłł Czarny wydał Biblię Brzeską. Był to drugi przekład całości Pisma Świętego na język polski ale powszechnie uważa się, że pierwszy dokonany z języków oryginalnych: hebrajskiego i greckiego. Biblia Brzeska przetłumaczona przez polskich protestantów przez lata budziła kontrowersje. Co do jednego nie ma jednak wątpliwości: wyróżnia ją zrozumiała treść i piękny, poprawny język. Historycy uważają, że przekład ten odegrał wielki wpływ na język polski oraz kulturę w Polsce i Europie. Muzeum Archeologiczne „Берестье” otwarte w 1982 roku w specjalnie zbudowanym pawilonie, który postawiono nad wykopaliskami archeologicznymi z lat 70. XX w. fot. Anna Kraśnicka/Białystok Subiektywnie Muzeum Archeologiczne „Берестье” fascynujące zabytki ruchome, których muzeum ma tysiące. fot. Anna Kraśnicka/Białystok Subiektywnie Muzeum Archeologiczne „Берестье”. Rekonstrukcja chaty z XIII wieku. fot. Anna Kraśnicka/Białystok Subiektywnie 1596. Unia Brzeska czyli połączenie, czy raczej próba połączenia cerkwi prawosławnej z kościołem katolickim na terenie Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Dokument o kontrowersyjnej treści i spornych skutkach. Dla prawosławia dziś czas unii jest tematem „z którego nie można być dumnym” dla łacińskich katolików jest/był pretekstem do wielu roszczeń majątkowych. Pozostawiając badanie dziejów zawarcia Unii Brzeskiej historykom nadmienię tylko, że trwała do 1839 ale jej skutki są właściwie odczuwalne do dziś. 1792. Bitwa pod Brześciem, który stał się ważnym ośrodkiem Konfederacji Barskiej czyli zbrojnego oporu szlachty przeciwko „kurateli” rosyjskiej. Konfederacja Barska jest przez niektórych historyków uznawana za pierwsze powstanie narodowe. Carska twierdza. fot. Anna Kraśnicka/Białystok subiektywnie Carska twierdza. fot. Anna Kraśnicka/Białystok subiektywnie Forty. fot. Anna Kraśnicka/Białystok subiektywnie 1833. Ze względu na strategiczne położenie jak i potrzebę kontroli żywiołu polskiego car Mikołaj I decyduje o rozpoczęciu budowy, dawno planowanej (od 1795 roku) Twierdzy Brzeskiej. Historyczne ślady Berestia i cała zabudowa z wcześniejszych wieków zostaje wyburzona. Pozostają nieliczne murowane budynki, które adaptuje się na potrzeby twierdzy. Miasto ponosi niepowetowane straty architektoniczne. 26 kwietnia 1842 roku, kiedy to uroczyście wciągnięto na maszt sztandar forteczny, Brześć Litewski stał się jedną z 44 ówczesnych etatowych twierdz Imperium Rosyjskiego. 1865. W jednej z fos twierdzy potajemnie pochowano ks. Stanisława Brzóskę, jednego z najdłużej walczących powstańców styczniowych. 1918. Traktat / Pokój Brzeski zawarty pomiędzy Niemcami i ich sojusznikami a Rosją Sowiecką. Na mocy traktatu Rosja wycofuje się z wojny, zrywa sojusz z Ententą oraz … godzi się z utratą krajów nadbałtyckich, Polski, zachodniej Białorusi i Finlandii. Co ciekawe przedstawiciele Królestwa Polskiego i narodu białoruskiego nie zostali dopuszczeni do obrad zaś nowo powstała Ukraińska Republika Ludowa podpisała oddzielny traktat – niekorzystny z punktu widzenia Polski. Stało się to przyczyną kryzysu dyplomatycznego… Ostatecznie Traktat Brzeski okazał się dobrym rozwiązaniem wyłącznie dla Niemiec, które mogły bez strat przerzucić na zachód swoje 44 dywizje (Jedna dywizja liczy od 5 do 15 tysięcy żołnierzy). Dworzec w Brześciu. Międzywojnie. fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Brama Chełmska. Międzywojnie. fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Budowa mostu na Bugu. Międzywojnie. fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Brześć nad Bugiem w II Rzeczpospolitej Odbity z rąk Niemców w lutym 1919, Brześć stał się stolicą województwa poleskiego. Od 1930 słowo „Brześć” tak jak „Bereza” stały się symbolem bezprecedensowej i brutalnej walki obozu Sanacji z opozycją. W Twierdzy Brzeskiej na polecenie Piłsudskiego osadzono kilkunastu działaczy i byłych posłów. Brutalne aresztowanie pod pozorem pospolitych przestępstw, bicie, szykanowanie i zakaz kontaktu z rodzinami były szeroko krytykowane w całym kraju. Proces brzeski, który odbywał się na przełomie 1931 i 1932 roku doprowadził do osadzenia 10 działaczy PPS i PSL w tym Wicentego Witosa. Most na Bugu i widok na twierdzę. Międzywojnie. fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Wraz z początkiem II wojny światowej Brześć nad Bugiem stał się strategicznym celem wojsk niemieckich. Zbombardowany już 2 września 1939 roku stawił czoła nacierającym wojskom gen. Guderiana. Siły niemieckie znacznie przewyższały polskie: w piechocie 2 razy, w czołgach 4 razy, w artylerii 6 razy. Miasto i twierdzę szturmowano kilkukrotnie. Ostatni polscy obrońcy wytrwali w jednym z fortów aż do 27 września. W czasach PRL bohaterską obronę załogi polskiej zupełnie zignorowano na rzecz obrony 1941. 22 września 1939 w Brześciu odbyła się niemiecko-radziecka defilada wojskowa, która była związana z przekazaniem Armii Czerwonej zdobytego przez Wehrmacht Brześcia. W ten sposób wypełniono postanowienia paktu Ribbentrop-Mołotow. Parada odbyła się na ulicy Unii Lubelskiej, rozpoczęła się o godzinie 16. „Trybuny zwycięstwa”, przed którymi paradowali żołnierze radzieccy i niemieccy, zostały zbudowane przez wojska radzieckie, ozdobione swastykami i czerwonymi gwiazdami. Defiladę odebrali wspólnie Heinz Guderian i Siemion Kriwoszein. Po paradzie Niemcy wycofali się na zachodni brzeg Bugu, a Sowieci przejęli kontrolę nad miastem i resztą Wschodniej Polski. Tak oto, Brześć nad Bugiem stał się miejscem gdzie dwaj okupanci oficjalnie zakończyli działania wojenne przeciw Polsce. Brześć nad Bugiem w rękach niemieckich: obrona twierdzy 1941 Niecałe dwa lata później, w czerwcu 1941 roku twierdza stawiała czoła nacierającym Niemcom. 17 tysięcy niemieckich żołnierzy planowało zdobycie Brześcia w 12 godzin. Ciężkie walki trwały od 22 do 24 czerwca, a po tej dacie do 26 czerwca broniły się tylko odosobnione punkty oporu. Ostatni żołnierz niemiecki w walce o twierdzę zginął 27 czerwca. Co ciekawe w latach 40. propagandyści ZSRR upowszechnili kult bohaterskiej i długiej, bo rzekomo trwającej miesiąc, obrony Brześcia. Jego emanacją są monumentalne rzeźby i pomniki na terenie twierdzy. Tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć! (Pod tekstem znajdziecie galerią i aż 25 zdjęć z twierdzy, które zrobiłam w listopadzie 2017 roku) Monumentalne rzeźby i pomniki na terenie twierdzy w Brześciu. fot. Anna Kraśnicka/Białystok subiektywnie Brama Chełmska twierdzy – najbardziej reprezentatywna z widocznymi dziurami od kul. fot. Anna Kraśnicka/Białystok subiektywnie Zniszczona Brama Terespolska. fot. Anna Kraśnicka/Białystok subiektywnie Hitler i Mussolini przed bramą terespolską twierdzy w Brześciu. fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe Brześć nad Bugiem – wycieczki z Białegostoku W dniach 9-10 czerwca 2018 roku Regionalny Odział PTTK w Białymstoku organizuje dwudniową wycieczkę do Brześcia i okolic. W programie zwiedzania znajdziecie nie tylko fascynujący Brześć, ale także inne miejsca które odegrały niebagatelną rolę w historii Polski: Skoki – Muzeum Juliana Ursyna Niemcewicza znajdujące się w barokowym pałacu Niemcewiczów z XVIII w. Czerniawczyce – kościół św. Trójcy z XVIII w. fundacji Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła „Sierotki”. Kamieniec Litewski z obronną „Białą Wieżą” z XIII w., od której wg. legendy przyjęła nazwę Puszcza Białowieska. Jeden z najstarszych zabytków na Polesiu. Wysokie Litewski – kościół św. Trójcy z 1608 r., w podziemiach którego znajdowała się rodzinna kaplica grobowa Sapiehów. Pozostałości zespołu pałacowo-parkowego Sapiehów i Potockich oraz ruiny XVII wiecznego zamku Sapiehów, kaplica św. Barbary. W samy Brześciu oprócz zwiedzania twierdzy z resztkami Białego Pałacu oraz genialnego Muzeum Archeologicznego czeka Was: spacer z miejscowym przewodnikiem słynną Aleją Latarni. w Muzeum Odzyskanych Dzieł Sztuki zobaczycie eksponaty skonfiskowane przez Brzeski Urząd Celny. Następnie szlak wiedzie przez cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy, kościół Podwyższenia Krzyża Świętego dobrze zachowany Fort nr 5 gdzie można z bliska obejrzeć umocnienia. Jeżeli chcielibyście zorganizować podobny wyjazd dla swojej grupy, rodziny czy przyjaciół – zaglądajcie TUTAJ. Obejrzyjcie nasze galerie i planujcie wyjazdy, Brześć i okolice po prostu trzeba zobaczyć! Galeria 1: Twierdza Brzeska Galeria 2. Wysokie Litewskie i Kamieniec Litewski Brześć nad Bugiem. Źródła i inspiracje Andrzej Kłopotowski, Białoruś. Historia za miedzą. Przewodnik, Gliwice 2012 Licencja: Photo by Marco Fieber/ on / CC BY-NC-ND Wszystkie zdjęcia bez opisu są własnością autorki bloga. W kolażu w zdjęciu wiodącym użyłam także zdjęcia z niebieskimi pociągami. Licencja: Photo by Marco Fieber/ on / CC BY-NC-ND
Miejscowość Brok znaliśmy z wyjazdów na Podlasie, wielokrotnie przejeżdżaliśmy przez tę miejscowość i zachwycaliśmy się nią i postanowiliśmy, że kiedyś w końcu odwiedzimy go na dłużej. Jakiś czas temu powstał wpis “Ciekawe miejsca na jednodniową wycieczkę do 50 km od Warszawy! Poznaj 10 miejscówek!” dodaję do niego kolejne miejsce, jakim jest miasteczko Brok koło Wyszkowa. Odkryliśmy je jakiś czasem, a latem 2021 szukając miejsca, na wypad z przyczepką przypomnieliśmy sobie o jego istnieniu! Zależało nam na niedalekim wyjeździe, gdzie będziemy mogli spędzić czas w naturze, ja miałam w głowie marzenie o spaniu w naszej przyczepie, przy rzece, ale też blisko cywilizacji, by coś zjeść, bo w przyczepie nie było kuchenki. Co robić w Broku? Po przyjeździe do Broku zatrzymaliśmy się na lody rzemieślnicze, którym daję max. 3 w skali 1 do 10, bardzo zwykłe i wodne, mało mleczne. Później zostawiliśmy przyczepkę przy pobliskim urzędzie i kościele na parkingu, by udać się na spacer. Urocza uliczka, doprowadziła do rzeki Bug, plaży miejskiej oraz portu, a także pobliskich restauracji, w której mieliśmy zjeść, ale ostatecznie zatrzymaliśmy się na rybkę niedaleko na wale w Smażalnia Ryb MIĘTUS i było pysznie! Sama okolica rzeki i nadrzecza, ciekawa, chociaż dosyć dzika. Powiedziałabym, że niezaplanowana, ale z drugiej strony fajne jest to, że zadbana i taka naturalna promenada, dostępna dla każdego. Pomost i zejście do rzeki całkiem dobrze się prezentuje. Byliśmy z naszym psem więc duży plus za spore miejsce do biegania. Obok znajdują się jeszcze 2 wiatraki oraz ogród i restauracja. Czas na dziką noc w przyczepie! Jak wspomniałam, zależało mi na spaniu w jakimś dzikim miejscu nad rzeką. Taki był plan, ale okazało się, że trochę xle się zrozumieliśmy z moim A. bo on jednak chciał nocować w hotelu…Noc spędziliśmy w uroczym miejscu, ale ile było o to kłótni! Szukałam na mapie, zjazdu blisko wody, by móc zatrzymać się przyczepką, Adrian stresował się, że nie wyjedziemy później z tym ciężarem, albo…no właśnie nie wiem, jakie jeszcze czarne myśli miał w głowie. Przejechaliśmy chyba z 40 km, szukając odpowiedniego miejsca. Zatrzymaliśmy się nawet w 2, ale albo A. albo mi coś nie pasowało. Znalazłam kolejne miejsce, zapadał zmrok, mój kierowca wychodził z siebie… Mamy to miejsce idealne!? Tak! Było idealnie! Dobry zjazd z głównej betonowej ulicy na mały kawałek ziemi, na końcu wioski, który w dodatku leżał nad rzeką! Było uroczo, romantycznie, cicho! Jakiś pan łowił tam ryby i zapytałam, czy to jego działka, nie ale powiedział, że zna właściciela. Pomarudził i ostatecznie pozwolił nam nocować, ale prosił, by nie bałaganić i ostrzegł, żeby nie rozbijać namiotów czy rzeczy na kilka dni. Za chwilę zapadł zmrok, żaby i świerszcze dawały koncert, a ryby odpowiadały im mlaskaniem ogonów! Co za wieczór! W dodatku tak pięknie świecił księżyc i gwiazdy. Otworzyliśmy piwko, wino, chipsy i słuchaliśmy dźwięków natury. Oczywiście przypomniałam, mojemu A. czyj to był pomysł, aby pamiętał, że warto mnie posłuchać kolejnym razem. Noc na dziko, jak było? Poranek był chyba jeszcze lepszy niż noc. Obudziłam się rano i spojrzałam przez okno przyczepy, nad rzeką unosiła się mgła, wokół cisza i my! Powdychaliśmy trochę świeżego, porannego powietrza, zrobiliśmy kilka zdjęć i ruszyliśmy w poszukiwaniu śniadania ponownie do Broku! W planach było jeszcze zwiedzanie okolicy, jakaś wycieczka dalej, ale nasz mały Bandzior nie pozwolił nam na zwiedzanie, dlatego wybierzemy się w to miejsce ponownie, bo chcemy odwiedzić jeszcze kilka miejsc. Jeśli będziesz w okolicy, zaplanuj kilka godzin na pobyt w Broku, to naprawdę urocze miejsce. Wracając do domu, odwiedziliśmy też Mostówka wrzosowe wydmy, jak wyglądają naprawdę? Jestem Patrycja, piszę bo lubię. Ten blog powstał w 2012 roku. Od zawsze miałam pragnienie dzielenia się wiedzą, pomocą, przeżyciami, tym co piękne. Kilka rzeczy w życiu mi wyszło, więc może moje relacje, porady, przemyślenia dadzą komuś motywację, by odkryć lub docenić coś w codziennym życiu. Ten blog to swego rodzaju pamiętnik. Lubię tu wracać, mam nadzieję, że Ty też będziesz. Marzyłam by być na swoim i pracować zdalnie – zrobiłam to! Na co dzień prowadzę swoją firmę pielę ogródek, głaszczę moje zwierzaki (i czasem męża!) oraz opalam się na słoneczku w różnych strefach klimatycznych. Poczytaj moje bezpłatne przewodniki: Zanzibar/Malta/Teneryfa/Tajlandia/Turcja Dziękuję, że tu jesteś. Zobacz co słychać na moim na YouTube:
Przebieg trasy po wartych zobaczenia miejscach na Bugiem i na Podlasiu: Korczew-Sarnaki-Serpelice-Janów Podlaski-Pratulin-Kodeń-Jabłeczna-Romanów-Biała Podlaska-Korczew (długość trasy około 260 km - na 1 dzień motocyklem) Ponieważ nie mam żadnych talentów takich pisarzy, jak Prus czy Sienkiewicz (ba, nawet i Kraszewskiego), aby wymyślać niebywałe fabuły swoich nowel, czy powieści i potem je w takiej oszałamiającej formie przekazać, więc kontentuję się opisami widzianych przeze mnie ciekawych miejsc, zarówno krajobrazowych jak i architektonicznych w Polsce. Staram się też, aby i inni zachwycili się pięknością naszej Ojczyzny. Aby zatem coś o Polsce napisać i się nią przed moimi motocyklowymi rodakami pochwalić, muszę bardzo mocno wspierać się na rozmaitych przewodnikach. Pomagają mi one oczywiście planować trasy i dobierać co ciekawsze miejsca do zwiedzania. Teraz jest z tym dużo łatwiej, niż gdy zaczynałem to robić na łamach motocyklowej trasy w początkach lat 90tych. Nauczyłem się bowiem korzystać z internetu (cokolwiek). Kiedy już mamy takie ułatwienia (i sprawny motocykl), to łatwiej będzie nam wystartować i zwiedzić ten ciekawy kawałek Polski. Zaczniemy od położonego nieopodal Bugu Korczewa. Nazwisko Ostrowski jest dość popularnym nazwiskiem w Polsce. Patrz Aleksander "Ostry" hr. Ostrowski. Jest tutaj wybudowany na początku XVIII w. i potem rozbudowywany pałacyk w Korczewie, który od XIX w. był posiadłością rodu Ostrowskich, którego z kolei bardzo zasłużoną, choć (niezasłużenie) zapomnianą postacią był Józef Ostrowski, jeden z trzech członków Rady Regencyjnej (nawet ronda w Warszawie nie ma). To właśnie z rąk Rady (w mieszkaniu Ostrowskiego) przejął w dniu wszelkie prerogatywy do rządzenia państwem polskim późniejszy Naczelnik i marszałek Józef Piłsudski. Przyjechał do Warszawy dzień wcześniej z twierdzy w Magdeburgu, gdzie był więziony przez Niemców. Rada Regencyjna, posiadająca już pełnię władzy wyrwaną z rąk okupacyjnego gubernatora niemieckiego gen. von Beselera, lege artis mogła przekazać Piłsudskiemu (bardzo popularnemu i zasłużonemu, w tym czasie, dowódcy i politykowi) rządy nad wojskiem, skarbem i polityką. Tak więc Piłsudski przyjechał "na gotowe". Ciekawe czy pochodzący z Maluszyna nad Pilicą (niedaleko Radomska) Józef Ostrowski to ta sama gałąź rodu, co ci Ostrowscy z Korczewa? Zrujnowany w czasie pierwszej wojny, a potem dodatkowo zaniedbany w czasie drugiej wojny pałacyk dostał się potem w ręce PGR-ów i zaniedbanie dziarsko się kontynuowało. Od kilkudziesięciu lat rodzina Ostrowskich odzyskała swoją własność i teraz ten obiekt pełniący (dla chleba, panie, dla chleba!) funkcje hotelowo-konferencyjne (wraz z przyległościami) wygląda już bardzo elegancko. Pałac w Korczynie. W tym roku był tam pożar i dach pałacu wygląda niestety gorzej. Spod pałacyku kierujemy się w stronę Sarnak. Można by też dojechać stąd ukwieconymi i porośniętymi wysokimi trawami łąkami do promu, którym dałoby się przeprawić przez Bug do Drohiczyna (pełnej zabytków miejscowości). Ale my Drohiczyn zostawimy sobie na inną okazję. A zatem przez dotykający Bugu Mężenin docieramy do rynku w miasteczku Sarnaki. Rynek to teraz dość spory skwer pełen zieloności i pośrodku którego znajduje się wbita w grunt makieta rakiety V2. Na skwerze w Sarnakach, przed makietą rakiety V2 To w rejonie nadbużańskich Kózek wystrzelona z poligonu w Nowej Dębie (niedaleko Mielca) rakieta wbiła się w nadrzeczne krzaczory i bagniska. Niemcy się spóźnili w swoich poszukiwaniach. a oddział AK staranie zamaskowawszy tego potwora wygrzebał z niego co cenniejsze "bebechy". Potem udało się to nawet wszystko przesłać specjalnie przysłanym samolotem do Londynu. Stąd też na tej makiecie widnieje dumny, choć trochę na wyrost napis, że "They saved London - Oni uratowali Londyn". W maju 1944 r Niemcy już nie bardzo byli w stanie, faktycznie, brytyjskiej stolicy zagrozić. Rakiety były dopiero w okresie prób, a w czerwcu alianci wylądowali w Normandii i teraz Wehrmacht rozpaczliwie starał się im ten pochód w głąb Francji utrudnić. Nota bene, to w ogromnej większości żydowskie, przed wojną, miasteczko w miejscu obecnego rynku-skweru było zabudowane bieda-domkami zamieszkałymi przez wymordowaną w czasie okupacji ludność żydowską. A oto widok makiety z bliska Następną miejscowość, którą będziemy zwiedzać, to Janów Podlaski. Można tam dojechać prościej przez Konstantynów, albo też odbiwszy na Serpelice, Gnojno jechać blisko zakoli Bugu, który pięknie się wije w Podlaskim Przełomie Bugu. W Janowie przy rynku znajduje się skamielina techniczna. Jest to pompa paliwowa, która była uruchamianą siłą mięśni ludzkich. Myślę że po drobnych renowacjach mogłaby dalej służyć, gdyby zabrakło prądu elektrycznego z powodu jakiegoś blackoutu, spowodowanego zanikiem "odnawialnej czy zielonej energii". Janów Podlaski. Ciekawe czy jak zabraknie prądu kiedy nam zabronią wytwarzać go z węgla (brunatnego bądź kamiennego) uda się podłączyć tę pompę, całodobowo, do fotowoltaiki albo wiatraków? Przy tymże rynku dumnie się wypiętrza kościół pod wezwaniem św. Trójcy. W obszernym rynku jest ciekawa fontanna, gdzie wśród wodnych rozbryzgów pląsają janowskie araby ze spiżu czy brązu. Dobre i to, kiedy do stadniny, która jest nieopodal miasteczka, trudno się dostać, a być może i nie ma po co. Są tu jeszcze i inne obiekty warte obejrzenia, ale mamy przed sobą jeszcze spory kawałek trasy i dużo innych godnych obejrzenia rzeczy. Na janowskim rynku śmigają araby z brązu Bazylika Mniejsza św. Trójcy w Janowie Podlaskim Wyjechawszy z Janowa po kilkunastu kilometrach docieramy do Pratulina. W tej osadzie, leżącej tam, gdzie "diabeł mówi dobranoc", w części Podlasia (nad Bugiem i przy granicy z Białą Rusią) w 1874 r rozegrała się niezrozumiała dla ówczesnej europejskiej społeczności tragedia. Sceny przypominały walki między rozmaitymi różnowiercami w Europie zachodniej i środkowej w XVI i XVII w. Carscy żołnierze, dowodzeni przez niemieckiego przechrztę, zabili 13 okolicznych chłopów, którzy będąc katolikami obrządku wschodniego (unitami) nie chcieli dopuścić do swego kościoła prawosławnego "batiuszki", jako prowadzącego nabożeństwa. Pratulin. W miejscu gdzie doszło do pogromu "Unitów Podlaskich" stoi drewniany kościół Potem po 1905 r, kiedy nadarzyła się możliwość wyboru wiary (między prawosławiem a katolicyzmem), prawie wszyscy mieszkańcy tego rejonu (unici) przeszli na wyznanie rzymsko-katolickie. Ogromna większość tych zabitych nieszczęśników miała nazwiska kończące się na -iuk. Ponieważ mój ojciec pochodził też z tego rejonu (Huszlew), więc? Obejrzawszy drewniany kościół postawiony w miejscu martyrologii unitów podlaskich i okazałe stacje męki pańskiej w pobliżu klasycystycznego kościoła jedziemy dalej. W Pratulinie natkniemy się na bogate stacje Męki Pańskiej Już po chwili koło miejscowości Neple oglądamy stojący na poboczu drogi i na postumencie "tank oswoboditiel", bardzo ładnie zresztą odmalowany i kierujący swoją lufę w stronę (aktualnie bratniej w ramach NATO) Germanii. Ciekawe, czy to jakieś signum temporis? Zaraz za Neplami, sforsowawszy Bug, ciągle na zachód, kieruje swoją lufę "tank oswoboditiel" Przeciąwszy szosę, którą do Białorusi, a potem przez nią, możemy dojechać do Moskwy (przed Smoleńskiem zawadziwszy o Katyń) osiągamy Terespol, będący kiedyś przedmieściami Brześcia Litewskiego, zwącego się aktualnie Briest. Brześć to w czasach carskich (druga poł. XIX w) była potężna twierdza z cytadelą i wieloma fortami na przedmościach miasta. Teraz po lewej, polskiej stronie Bugu zostało kilka z tych fortów. Jeden z nich jest w Koroszczynie, ale ponieważ trzeba by go było poszukać zjeżdżając na boczne dróżki, więc sobie go darujemy. Zwłaszcza że są to faktycznie tylko betonowe rozwaliny i obłości wysterczające się z ziemi porośniętej krzakami, między którymi utworzyły się wodne bajora. Dawny obiekt pałacowy w Białej Podlaskiej był posadowiony za obwałowaniami bastionowej fortecy Za Terespolem jedziemy na południe wzdłuż granicy, mając po lewej ręce meandrujący Bug. W pewnym momencie wjeżdżamy do wsi, w której przy dość rozległym rynku zobaczymy białą ścianę kościoła z wysmukłą wieżą. Jesteśmy w Kodniu, czasami nazywanym Częstochową Podlasia. Kodeń. Widok na kościół św. Anny Częstochowa, a właściwie Jasna Góra, to oczywiście Matka Boska Częstochowska zwana poufale Czarną Madonną. A jaka Madonna jest w kościele św. Anny w Kodniu? Otóż obraz Matki Boskiej Kodeńskiej ma bardzo ciekawą, można by rzec kryminalną historię. Wiąże się ona z rodem Sapiehów, do którego należał też i Kodeń. Ponieważ jest dość zawiła, więc proponuję chętnym na objechanie opisanej tu trasy, aby w ramach przygotowań do wycieczki zerknęli do internetu. Cudowny obraz Matki Boskiej Kodeńskiej w ołtarzu kościoła Obejrzawszy promieniejący z ołtarza obraz warto przejść się jeszcze do dawnej cerkwi zamkowej, położonej nad granicznym Bugiem. Dawniej można tam było dojechać, ale teraz stoi tam zakaz wjazdu. Dawna cerkiew a obecnie kościół św. Ducha Obok cerkwi zamienionej na kościół jest coś na kształt bunkra, w którym mieści się muzeum, a "bunkier" to był kiedyś zamek Sapiehów. Widok od strony tej ekscerkwi, poprzez rozległy staw, na kościół św. Anny wynagrodzi naszym oczom poniesiony przez nogi wysiłek. Widok na Kodeń, spod resztek zamku i kościoła św Ducha, na górujący nad miejscowością kościół św. Anny Dalej kontynuujemy nasze pograniczne peregrynacje i dotarłszy do Jabłecznej odbijamy w boczną drogę (w lewo) do klasztoru prawosławnego (monasteru). Są tu zabudowania klasztorne z pierwszej poł. XIX w., a sam klasztor pod wezwaniem św. Onufrego (Zagłoby?) był starszy (drewniany) i ostoją prawosławia na tych terenach. Prawosławni mnisi z tego monasteru "od zawsze" znani byli ze swego nieprzejednanego stosunku do Unii Brzeskiej w 1596 r. Zabudowania klasztorne, jak to u prawosławnych, ociekają pozłotką dachów. Można oczywiście podziwiać ikonostas i carskie wrota. W pobliżu stoją kapliczki, a gdy się przespacerujemy nad Bug, to zobaczymy prawdziwą rzekę, a nie jakiś ocembrowany kanał w stylu Dunaju (Niemcy, Austria), czy Sekwany (Francja). Jabłeczna. Prawosławna cerkiew Natomiast woda w studni na terenie monasteru nie umywa się w smaku do wody, którą można się napić w również prawosławnym klasztorze, jakim jest podlaska Grabarka. W Grabarce krynicznie smaczna, a tutaj w Jabłecznej jest po prostu paskudna. Opuszczamy Jabłeczną, wracamy do szosy i dalej podążamy na południe. Po przecięciu Sławatycz, gdzie vis a vis stoją cerkiew i kościół, docieramy do Hanny. Teraz porzucamy Bug i odbijamy w prawo, aby dojechać do dworu i parku w Romanowie. Mieści się tutaj muzeum ze zbiorami zgromadzonymi przede wszystkim przez brata, najpłodniejszego polskiego pisarza, czyli Józefa Ignacego Kraszewskiego, żyjącego w XIX w. (zm. w 1887 r). Młodszy brat pisarza, czyli Kajetan (też posiadacz potężnej brody) był człowiekiem ogromnych i szerokich zainteresowań i uczynił z Romanowa zakątek, w którym przechowywano wspaniałe zbiory z rozmaitych dziedzin nauki, astronomii i techniki. Dworek Kraszewskich w Romanowie Jest tu również spory kącik, poświęcony wspaniałemu piewcy historii Polski. Otóż Józek Ignac jako dzieciak spędził tutaj kilka lat. Po zwiedzeniu interesującego muzeum możemy spacerując po parku natknąć się na wykonaną z brązu ławeczkę, na której możemy przysiąść i sfotografować się z małym, starszym panem w wielką brodą. Teraz klikając w klawiaturę komputera zastanówmy się, jak to było z tym pisaniem, kiedy Kraszewski całe życie posługiwał się gęsim piórem maczanym w atramencie. Sienkiewicz i Prus (zwłaszcza w późniejszym okresie) mieli już przed sobą wynalazki w postaci maszyny do pisania. W parku przy dworku w Romanowie stoi ławeczka z posągiem Kraszewskiego. Autor trasy przysiadł się przy pisarzu z wyraźnym podziwem (dotyczy to również rozmiarów brody pisarza) Z Romanowa drogami poprzez laski, łąki, pola i mokradła Podlasia dojeżdżamy do jego stolicy, czyli Białej Podlaskiej. W Białej zaglądamy do dawnej rezydencji Radziwiłłów, czyli otoczonego fosą wałami bastionami pałacu. Ten pałac i otaczające umocnienia były kilkakroć niszczone przez rozmaitych najeźdźców i dlatego pałacu w tej fortalicji już nie ma, gdyż jego ruiny dawno zostały rozebrane. Ale ciągle jest ładny park i wieża oraz brama do tego parku. W wieży możemy obejrzeć ciekawe muzeum skonfiskowanych przez celników ikon szmuglowanych na zachód, z terenu byłego ZSRR. Pozostaje nam jeszcze powrót do Korczewa. Mapa, nawigacja i... wracamy tam, skąd przed kilku godzinami wyruszyliśmy. Niebosiężnych gór (ba, nawet wyraźnych pagórków), nieprzejrzanych toni morskich (ba, nawet większych jezior) czy fatamorganicznych pustyń (ale są laski-piaski) po drodze nie spotkaliśmy. Natomiast miejscami, niemalże nostalgiczny krajobraz, z wielokulturowymi zabytkami ogarnął nas i długo będziemy go pamiętać.
co warto zobaczyć nad bugiem